
Sezon na grilla
Sezon grillowy zwykle otwiera się ulubionym świętem Polaków – majówką. Tak też stało się w tym roku, więc do tematu postanowiłam podejść śmiertelnie poważnie. Nie żadne tam kiełbasy – chciałam zrobić coś specjalnego dla moich rodziców.
Wcześniej przepis na burgery przećwiczyłam w domowych warunkach przy użyciu patelni i pieca, ale wiadomo – jak nie pachnie dymem to trochę się nie liczy. Niemniej jeśli nie macie warunków do grilla – patelnia grillowa totalnie da radę.
Grunt to przygotować sobie wszystko wcześniej, wtedy gotowanie idzie szybko, gładko i bezproblemowo. Ten przepis na domowe burgery – obiecuję! – tylko na papierze wydaje się skomplikowany. W rzeczywistości jest nie tylko łatwo i szybko, ale też TOTALNIE WARTO.
Przygotowanie mięsa:
0,5 kg mięsa wołowego dobrej jakości – antrykot, rostbef, polędwica
Sól, pieprz, oregano
Pieprz kajeński lub chilli w proszku
Pół szklanki wody
Odrobina oliwy z oliwek
Dodatki:
Bułki*
Czerwona cebula (lub szalotka)
Pomidory
Szpinak/roszponka/rukola/sałata
Ser (cheddar/gouda)
Masło
Musztarda/ketchup
Opcjonalnie ser pleśniowy, awokado
Chutney:
Całe mango lub pół ananasa
Chilli (lub pieprz kajeński)
Ocet winny
Woda
Brązowy cukier i/lub miód
Sól
Mięso na burgery
Najpierw mięso – kupuję w kawałku, mielę w maszynie w domu na grubych oczkach. W misce dodaję sól, pieprz, chilli i oregano. Do miski dolewamy po trochu ciepłej wody i zagniatamy jak ciasto. Dzięki temu kotlety będą soczyste i pycha. Po jakiś 5 minutach powinno wsiąknąć pół szklanki wody. Smarujemy ręce oliwą i lepimy kotleciki mniej-więcej wielkości bułek które kupimy, grubości 1,5-2 cm. Kotlety odkładamy tak żeby się nie stykały, najlepiej na pergamin (może być papier do pieczenia).
Jeśli ktoś lubi nietypowy twist, można w mięsie zalepić małą kostkę sera pleśniowego lub mozzarelli – wyjdzie pyszne!
Chutney
Teraz chutney – próbowałam w dwóch opcjach – z mango i ananasem. W obu jest pyszny, także do wyboru polecam przetestować obie opcje i sprawdzić, co komu smakuje najlepiej.
Kiedy robimy wersję z grilla, polecam ananasa – pół ananasa wędruje do chutneya, pół – kroimy w plastry i grillujemy jak np. cukinię. Jest świetny!
Owoc obieramy i kroimy w małą (1 cm) kostkę, wrzucamy do garnka razem z 3 łyżkami wody, 3-4 łyżkami cukru brązowego (najlepiej nierafinowanego). Można zastąpić miodem, lub zrobić w opcji pół na pół cukier i miód. Do tego 4 łyżki octu winnego i sok z ćwiartki cytryny. Dodajemy chilli (świeże posiekane lub suszone w płatkach, ewentualnie pieprz cayene) oraz szczyptę soli i gotujemy wszystko aż zgęstnieje, a owoce zmiękną.
Dodatki
W międzyczasie przygotowujemy dodatki – guacomole, ser kroimy w plastry, myjemy szpinak/roszponkę czy inną zieleninkę, kroimy pomidora w plastry, cebulę w piórka, bułki w połówki. Polecam też ogórki konserwowe pokrojone wzdłuż w plasterki.
Na rozgrzany grill (lub patelnię grillową), posmarowane lekko oliwą, kładziemy kotlety i plastry ananasa, jeśli go używamy. Kotlety grillujemy ok 4 minut z każdej strony, w zależności od grubości oczywiście. Powinny pozostać lekko różowe w środku, chyba że ktoś preferuje inaczej – trochę jak ze stekiem 🙂 pod sam koniec na minutę kładziemy bułki, od środka posmarowane masłem lub oliwą, posmarowaną stroną do dołu. Jedynie do zrumienienia, żeby nie były twarde!
Składanie burgera i porady
To w zasadzie koniec – jestem fanką systemu, w którym każdy na swoim talerzu buduje burgera zgodnie ze swoimi preferencjami. Ja robię tak: bułka – chutney – ser – kotlet – zielenina – pomidor – musztarda – druga bułka. Ale wierzcie mi – każda wersja jest dobra. Nie da się zepsuć czegoś tak zajebistego!
*Jeśli chodzi o bułki, to absolutnie nigdy nie kupuję, co i wam zalecam, tych tzw. „bułek hamburgerowych”. To jest samo zło, cukier, chemia i dramat. Kupuję normalne bułki, pełnoziarniste najlepiej. Są smaczniejsze i lepsze w każdym względzie.




















