Są takie dni, kiedy człowiekowi wszystko leci z rąk, za oknem leje, w Żabce kolejka, pranie nie schnie i w ogóle „bardzo zimny maj”. I właśnie w takie dni nawet nie zabieram się za ekwilibrystykę sztuki kulinarnej, bo wiadomo, że się zwarzy, nie dogotuje, zetnie nie tak, i w ogóle klapa. W takie dni lubię proste dania, które poprawiają humor – comfort food.
Lubię jak ten cały dom zaczyna ładnie pachnieć, robi się cieplej od terkoczących garnków, a na koniec ładuję w siebie ostrą, bezpardonową porcję żywych, niczym nie skrępowanych węglowodanów. Jak to nie ratuje dnia, to ja już nie wiem co… Dlatego polecam ten prosty makaron 🙂
Przepis na makaron z kurczakiem
Składniki:
Makaron kolanka (lub inny dobrze trzymający gęsty sos)
3 duże pomidory (lub 2 + passata)
3 ząbki czosnku
1 mała cebula
Pół papryki czerwonej
Pół ostrej papryczki chilli
Mascarpone
Ok. 400g piersi z kurczaka
Oliwa z oliwek
Świeża bazylia
Sól
Suszony tymianek
Opcjonalnie: czarne oliwki i odrobina sera pleśniowego
Na rozgrzaną oliwę wrzucamy pokrojoną w piórka cebulę, solimy i smażymy aż zacznie łapać kolor. Wtedy dodajemy zgnieciony w prasce czosnek, posiekane chilli, pokrojoną w drobną kostkę paprykę i kurczaka, którego solimy i posypujemy suszonym tymiankiem.
Makaron
W międzyczasie gotujemy osoloną wodę na makaron. Ja użyłam takiego jak na zdjęciu – zakupionego na tzw. „włoskim” tygodniu w jednym z dyskontów, ale wiecie jak jest z makaronem – nie trzeba się szczególnie przywiązywać do kształtu, o ile jest dobrej jakości i ze 100% mąki durum. Sorry dietetyczki, nie uznaję gryczanego makaronu, pełnoziarnisty smakuje dla mnie jak tektura. Ale oczywiście o gustach się nie dyskutuje i jak ktoś lubi, to śmiało.
Kurczak i sos
Gdy kurczak zacznie się rumienić, dodajemy pokrojone pomidory, mieszamy wszystko i przykrywany. Zmniejszamy ogień i pod przykryciem czekamy aż pomidory się rozpadną. Kiedy to nastąpi, dodajemy mascarpone i, jeśli używamy, kilka małych kawałków sera pleśniowego. Ja dodałam 4 kosteczki wielkości oliwek, żeby podkręcić smak.
Makaron na patelni łączymy z sosem, posypujemy liśćmi bazylii i podajemy – opcjonalnie z czarnymi oliwkami.
Danie jest proste, ciepłe, grzejące i sycące, pikantne i tłuste. Daje wszystko czego oczekuję od tzw. „comfort food” w deszczowy dzień. Zdecydowanie poprawia humor!