Zasadniczo jeśli chodzi o gotowanie, to najlepiej się czuję w pastach i azjatyckich daniach, ale są takie okazje, że no musi wjechać polska kuchnia i nie ma bata. Np. dla mnie taką okazją jest wizyta teściowej – próbowałam już raczyć rodzinę mojego lubego azjatycką kuchnią, krewetkami czy nawet sushi – niestety, z katastrofalnym skutkiem. Nawet szanuję tę niereformowaloność, dlatego na wizytę teściowej postanowiłam postawić na sprawdzone danie, które kocham, a którego mistrzem dla mnie zawsze była moja matka – zrazy wołowe. Ogólnie temat, wbrew pozorom, jest relatywnie prosty, ale za to dość czasochłonny. Czego się jednak nie robi by zaimponować rodzinie…
Przepis na bitki wołowe
Składniki:
2 cebule
3-4 liście laurowe
5-8 kulek ziela angielskiego
Bulion*
Pół szklanki białego wina
3 ząbki czosnku
Sól, pieprz
Kilka suszonych grzybów
Rozmaryn
Tymianek
Mięso wołowe (500g udźca np.)
Mąka pszenna
* Ja trzymam w zamrażalniku małe pudełeczka z IKEA z pomrożonym bulionem. Dobrze sprawdzają się też pojemniki na kostki lodu – mamy wtedy kilka kostek bulionu. Jeśli go akurat nie mamy – woda z sosem sojowym też da radę. Tu użyłam jednego pudełeczka, czyli ok pół szklanki. Przepis na warzywny znajdziecie TUTAJ, a na mięsny TUTAJ.
Mięso
Oczywiście tyle przepisów ilu kucharzy, ale ja przedstawię swoją wersję. Mięso kroimy w poprzek włókien na kotlety ok 1 cm grubości. Rozbijamy młotkiem i oprószamy z obu stron mąką pszenną.
Baza sosu
W dużym garnku z dnem przystosowanym do smażenia rozgrzewamy dwie łyżki oleju. Wrzucamy liście laurowe i ziele angielskie, po chwili cebule pokrojone w piórka. Solimy, pieprzymy (he he he) i dodajemy pół łyżeczki tymianku i pół łyżeczki rozmarynu. Wrzucamy też kilka suszonych grzybów – prawdziwków lub podgrzybków. Jeśli są duże, kruszymy je na kilka części.
Smażymy Kilka minut mieszając i przerzucamy całość do miski. W tym samym garnku rozgrzewamy jeszcze łyżkę oleju. Po dosłownie 30 sec z każdej strony obsmażamy mięso, następnie wrzucamy wszystko z miski i mieszamy w garnku razem z mięsem. Wciskamy 2-3 ząbki czosnku.
Duszenie mięsa
Zalewamy Winem, mieszamy i odparowujemy 5 minut alkohol. Potem dodajemy bulion (jeśli używamy) i odrobinę wody, tak żeby wszystko było przykryte płynem. Przykrywamy i dusimy na małym ogniu, co jakiś czas mieszając żeby nie przywarło, conajmniej 2h. Do czasu trzeba odejść z wyczuciem, bo mięso mięsu nie równe, powinno dość do stanu w którym rozpada się pod naciskiem widelca. Jeśli sos będzie zbyt wodnisty, zdejmujemy pokrywkę i odparowujemy do konsystencji sosu.
Do podania polecam tłuczone ziemniaki lub kaszę gryczaną. Idealnym dodatkiem będą marynowane grzybki lub ogórek konserwowy. No i oczywiście mój absolutny faworyt – marchewka z groszkiem.
Przepis na marchewkę z groszkiem
Składniki:
4 marchewki średniej wielkości
Paczka mrożonego groszku (ok 450g)
Łyżka masła
1,5 łyżki mąki pszennej
Sól, cukier
Marchewkę kroimy w małą, równą kostkę (niewiele większą od groszku). Zalewamy zimną wodą, tak, żeby woda była ponad marchewką ok 1-2 cm. Dodajemy szczyptę cukru i płaską łyżeczkę soli. Wstawiamy na mały ogień i czekamy, aż woda się porządnie zagotuje. Wtedy wrzucamy do garnka groszek, mieszamy i zostawiamy na najmniejszym ogniu. Na małą patelnię lub do rondelka wsypujemy mąkę i wstawiamy na mały ogień na drugim palniku. Dodajemy łyżkę masła i dokładnie mieszamy. Kiedy znikną grudki, a całość nabierze wyglądu i konsystencji żółtego kisielu (tak, tak kochani – to jest zasmażka), a jednocześnie kiedy marchewka jest miękka, a groszek rozmrożony (to potrwa dosłownie kilka minut) – wrzucamy mąkę z masłem do garnka, dokładnie mieszamy i jeszcze chwilę trzymamy na ogniu, aż całość zgęstnieje i odparuje większość wody. Gotowe!