Jest to podaj pierwszy prawdziwy rodzaj przetworów, na jaki porwałam się w domu. Samodzielnie. Prawie bez strachu…
Wina jest oczywiście, jak zawsze, mojej matki. „Kupiłam taką małą dynię, chcesz pół?” zapytała. Pewka, że chcę. Ta mała dynia po obraniu, wydrążeniu i pokrojeniu nadal dała ponad 4 kilo. Musiałam więc wzbić się na wyżyny swojej kreatywności i pójść z mamą w małą konkurencję. Ona – wpadła na sernik dyniowy. Ja – marmoladę dyniowo-pomarańczową, gdyż odkąd zrobiło się chłodno kompulsywnie kupuję hurtowe ilości pomarańczy. Totalnie było warto! Marmolada wyszła pyszna, zwłaszcza pasuje mi a) do kanapek z kremowym masłem orzechowym, b) do herbaty. Nie ma nic lepszego na jesienne wieczory, niż na modłę rosyjską herbata z konfiturą. A jeśli ta konfitura jest robiona własnoręcznie, to smakuje trzy razy lepiej.
Składniki:
Ok. kilogram obranej i wydrążonej dyni
2 pomarańcze
2 duże lub 3 małe cytryny
Dużą szczypta chilli w płatkach
200 g cukru trzcinowego nierafinowanego, ciemnego muscovado
200 g brązowego cukru
250 g białego cukru
Ok. 40 g korzenia imbiru (4-5 cm kawałek)
Ok. 600 ml wody
Pół łyżeczki cynamonu
Ok. 8 goździków
Pierwsza sprawa – pomarańcze. Należy je dokładnie wyszorować gorącą wodą (najlepiej najpierw sparzyć wrzątkiem) by pozbyć się wosku. Następnie schłodzić (w lodówce, kąpieli wodnej z lodem lub na balkonie) i obrać tylko wierzch skórki. Nie musi to być idealny zest, czyli kompletnie pozbawiony „białego” między skórą a miąższem, ale – tej białej części musi być jak najmniej. Tak przygotowane skórki kroimy w drobną kosteczkę. Białej części pokrywającej miąższ się pozbywamy, a pozostałe cząstki kroimy w kostkę ok 1-1,5 cm. W podobną kostkę kroimy obrany miąższ dyni i wszystko wrzucamy do garnka. Dodajemy do niego obrany, starty na tarce imbir, szczyptę chilli w płatkach i ok. 8 goździków. Do tego sok z cytryn, woda i gotujemy – najpierw ok 20 minut pod przykryciem, potem około 45 bez przykrycia, co jakiś czas mieszając, na małym ogniu.
Po tym czasie dodajemy cały cukier i cynamon, mieszamy i gotujemy na minimalnym ogniu, bez przykrycia, kolejną godzinę, nadal co jakiś czas mieszając. Jeśli po tym czasie nadal będzie zbyt „wodnista” konsystencja, podkręcamy odrobinę ogień i gotujemy aż nabierze odpowiedniej, marmoladowej konsystencji. Dynia powinna się rozpaść, pozostawiając jedynie, nieduże, miękkie kawałki.
Gorącą marmoladę nalewamy do wyparzonych i wytartych do sucha ręcznikiem papierowym, ale wciąż gorących słoików. Jeśli będą zimne, mogą popękać.Jeśli używamy zwykłych, zakręcanych słoików – odwracamy je do góry nogami i tak pozostawiamy.
Mi z podanych proporcji wyszło ok. 6 słoików po 200 g.
Marmolada idealnie nadaje się na kanapki, do herbaty, do ciast itp. Jest słodka, kwaśna i lekko pikantna, bardzo aromatyczna. Ma ciemny, złoto-brązowy kolor dzięki użyciu ciemnego cukru muscovado. Gdyby została zrobiona tylko z białym cukrem – byłaby intensywnie pomarańczowa jak dynia.