
Tajska kuchnia, a właściwie cała azjatycka, ma to do siebie, że jest naprawdę błyskawiczna. Dania robi się zwykle na dużym ogniu, smażąc wszystkie składniki błyskawicznie. To lubię! Do tego dania akurat zainspirowały mnie warsztaty kulinarne Darii Ładochy, które serdecznie polecam. Myślę, że udało mi się przyjąć do serca do garów całkiem sporo porad kulinarnych, które przelewam w tym pysznym, bezmięsnym daniu, które idealnie rozgrzewa, syci i… nie tuczy.
Składniki:
Ok. 400 g. dorsza
2 pomidory
2-3 szalotki
3 ząbki czosnku
3-4 liście limonki kafir
Łyżeczka sosu ostrygowego
Łyżka oleju ryżowego
Łyżeczka sosu rybnego
Chilli (świeże lub w płatkach)
Puszka mleka kokosowego
Garstka zielonego groszku, groszku cukrowego lub ciętej fasolki szparagowej
Duża szczypta garam masala
Sól
Do podania: ryż, limonka i tajska bazylia / kolendra / mięta
Na patelni rozgrzewamy łyżkę oleju ryżowego, na który wrzucamy 1 posiekaną papryczkę chilli (lub dużą szczyptę płatków suszonego), szczyptę soli i pokrojoną w piórka szalotkę. Po około minucie dodajemy posiekany czosnek, liście limonki podarte na mniejsze kawałki i pokrojone w kostkę pomidory. Po 2-3 minutach dodajemy puszkę mleka kokosowego (warto je wcześniej podgrzać – np. w kąpieli wodnej). Gotujemy na dużym ogniu (często mieszając) aż pomidory całkowicie się rozpadną i całość lekko zgęstnieje. Dodajemy garść mrożonego groszku, słodki groszek cukrowy lub ciętą fasolkę szparagową, sos rybny i ostrygowy. Dorsza kroimy w grubą kostkę (ok 3-4 cm), obsypujemy garam masala i wkładamy do sosu. Gotujemy pod przykryciem około 5 minut i bez przykrycia kolejne 5. Gotowe! Podajemy z ćwiartką limonki, świeżą bazylią tajską lub kolendrą i ryżem (np. jaśminowym). To jest szybkie, to jest zdrowie, to jest dość dietetyczne i – co najważniejsze – naprawdę pyszne!

































