Danie na specjalne życzenie mojej przyjaciółki która kocha pesto, a nie kocha stania przy garach. Wiem, że zarówno moje „klasyczne” pesto bazyliowe (link TUTAJ), jak i wariacja na bazie rukoli (link TUTAJ) przypadły wam do gustu – polecam zatem moją autorską wariację na temat czerwonego pesto.
Pesto kupne czy domowe?
Tu mała dygresja – kilka razy kupowałam czerwone pesto (w mrocznych czasach mojej diety, gdy zdarzało mi się kupować gotowe półprodukty – serdecznie odradzam zarówno ze względów zdrowotnych, dietetycznych, jak i walorów smakowych), ale jakoś nigdy nie umiałam się do niego przekonać. Coś mi zwyczajnie nie leżało w tym smaku. Za to kiedy wykonałam pierwszy raz domowe – od razu zrozumiałam, o co chodzi.
Do tych kupnych dodają dziwne rzeczy – mąkę ziemniaczaną, ziemniaki, dziwne sery, dziwny olej. Pomijają za to dobrą oliwę, dobrego sera dają tyle co kot napłakał. Podobnie z orzechami – piniowych (czyli takich, których oryginalnie używa się do „prawdziwego” pesto) raczej nie uświadczycie – w czym nie ma nic dziwnego zasadniczo, bo są strasznie drogie. Za to zastępują je dziwnymi cudami – zbożami, ziemniakami, mąką, glutenem… A wystarczy dać zamiennik, który ma sens – np. orzechy nerkowca, które serdecznie polecam. Również nie tanie, ale za to przy piniowych – totalnie do udźwignięcia. Natomiast specjalnie dla mojego przyjaciela Bartka, który to ma uczulenie na nerkowce, polecam pestki słonecznika (nie solone!) lub obrane migdały – które świetnie sprawdzają się w pesto. Serio – wiem, że to brzmi dziwnie, ale sprawdzałam wielokrotnie – totalnie pasuje.
Przepis na czerwone pesto
Składniki:
Ok. pół szklanki startego, twardego sera (użyłam Dziurgasa)
Garść orzechów nerkowca (można zastąpić piniowymi lub nasionami słonecznika)
Duży ząbek czosnku (lub 2 małe)
Garść liści bazylii
Oliwa z oliwek
Suszone chilli w płatkach
Słoik suszonych pomidorów w oleju lub oliwie (230g całość, ok 130g po odsączeniu)
Do podania – ulubiony makaron
Przygotowanie składników
Ogólnie rzecz biorąc , to robocizny przy pesto jest niewiele. Ser ścieramy na drobnej tarce, czosnek obieramy z łupiny. Nerkowce prażymy na patelni – wrzucamy na gorącą bez żadnego tłuszczu i mieszamy aż nabiorą brązowego koloru.
Do blendera wrzucamy uprażone orzechy, starty ser, ząbek czosnku (można przekroić na pół lub ćwiartki), szczyptę chilli w płatkach, garść liści bazylii. Wiem, że w czerwonym nie są konieczne, ale co to za pesto bez bazylii!? Do tego wrzucamy wszystkie pomidory, pozostawiając ok 4 sztuki w słoiku. Dolewamy mniej-więcej dwie łyżki oleju z pomidorów i dwie łyżki czystej oliwy. Blendujemy na gładko, w razie potrzeby dolewając odrobinę oleju z pomidorów, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
Do podania proponuję ulubiony makaron i pozostałe pomidory pokrojone w cienkie paseczki, kilka oliwek lub kaparów i odrobinę startego sera. Palce lizać!
2 Comments Add yours