Zasadniczo jest tak, że po ciężkiej nocy mało co wchodzi tak dobrze, jak pikantna i kwaśna zupa. Świetnie sprawdzają się PHO, BUN czy Ramen, ja jednak tym razem postawiłam na moją autorską zupę z kurczakiem i cieciorką, która – gwarantuję – stawia na nogi.
Składniki:
Pojedyncza pierś z kurczaka
Duża zielona papryka
Kurkuma (kawałek korzenia lub pół łyżeczki w proszku)
Pół łyżeczki curry
2 gwiazdki anyżu
4 ziarna kardamonu
Szczypta cynamonu
Chilli suszone w płatkach
Pół łyżeczki kminku rzymskiego
2 duże szczypty garam masala
1 mała cebula
3 ząbki czosnku
Ok. pół litra rosołu/bulionu (warzywny lub mięsny)
Puszka mleka kokosowego
Limonka
Świeża kolendra (opcjonalnie)
3-4 paseczki szafranu
Sól
Łyżka oliwy
2-3 liście kafiru
Puszka cieciorki
Do dużego garnka z dnem przystosowanym do smażenia wlewamy łyżkę oliwy lub oleju roślinnego i wrzucamy wszystkie przyprawy, poza szafranem – kminek rzymski, garam masala, kurkumę, curry, anyż, kardamon, chilli, cynamon oraz dużą szczyptę soli. Gdy puszczą zapach, wciskamy przez praskę czosnek (lub dodajemy posiekany). Gdy zacznie skwierczeć – dodajemy kurczaka (pokrojonego w małą, ok 1-1,5 cm kostkę) i smażymy aż nie będzie widać żadnych surowych miejsc. Wtedy dodajemy cebulę pokrojoną w cienkie piórka (można użyć białej lub czerwonej) i smażymy kolejne kilka minut. Następnie dodajemy paprykę pokrojoną w kostkę (mniej-więcej wielkości kawałków kurczaka), wlewamy gorący rosół, dodajemy szafran – o ile go używamy – mieszamy i doprowadzamy do wrzenia.
Rosół może być np. z tego przepisu: Rosół z kaczki z wołowiną.
Ale równie dobrze możemy użyć drobiowego czy warzywnego wywaru.
Dodajemy puszkę odsączonej cieciorki i puszkę mleka kokosowego, i ponownie zagotowujemy całość. Na koniec, po wyłączeniu ognia, ścieramy skórkę z limonki (po dokładnym umyciu!) i dodajemy sok z połowy. W razie potrzeby dodajemy soli. Jeśli mamy świeżą kolendrę, dodajemy na talerzu.
Ps. historię zakupu super tanich warzyw opisałam tu, polecam: Wege curry z kalafiorem i batatem